czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 20

Caroline POV
Nienawidzę swojego życia ! Seryjnie !
Od soboty nie odzywam się z Backy przez to, że zrobiłam jej jazdę na tej imprezie. No, ale jej się należało !! Mogła nie zdradzać Mattiego.
Co ciekawej Justin nie odzywa się od jakiś 3 dni.

-Czemu nic nie mówisz? - Zerknął lekko na mnie.
-A co mam powiedzieć ? - Odpowiedziałam mu smutno.
-Na przykład... Co o tym wszystkim myślisz ?
-Na jak długo jedziesz? - Spojrzałam na Justina, który właśnie ruszał z czerwonego światła.
-Nie wiem dokładnie. Jak dobrze pójdzie to za 4 dni , a jeżeli zjebie się coś to za tydzień.- powiedział zatrzymując się pod moim domem.
-Mhmm. . Odezwij się czasem I tak w ogóle to uważaj na siebie. - Na pożegnanie cmoknęłam go w policzek i wyszłam z samochodu nie dając mu czasu na odpowiedź.


Taa... Jeśli zrobi tak jak mówił, powinien wrócić jutro... No chyba, że się nie wyrobi.
Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka, kończącego lekcje. Nareszcie.
To była moja ostatnia lekcja, więc spokojnie mogę wrócić do domu.
Wychodząc z drzwi prowadzących na zewnątrz, oczywiście musiałam na kogoś wpaść.
-Oh... Przepraszam- powiedziałam, chcąc jak najszybciej stąd pójść. Ale nie, po co...
-Nie przepraszaj, tylko uważaj jak chodzisz, mała suko. - warknął chłopak i dopiero teraz spostrzegłam, że jest z najstarszej klasy. Zajebiście po prostu.
-Fajnie...- powiedziałam z lekką ironią, lecz on to wyczuł i już po chwili byłam przyciśnięta do ściany.
-Mówiłaś coś, czy się przesłyszałem ? - w jego oczach widziałam wściekłość - Uważaj z kim mała kurwo zadzierasz.
- Spierdalaj ! - krzyknęłam po czym kopnęłam go z całej siły w krocze.
- I zapamiętaj, że nie jestem żadną mała kurwą ! - warknęłam w momencie gdy zwijał się z bólu.
Szybko odeszłam stamtąd, lecz jeszcze usłyszałam jak mówił "jeszcze tego pożałujesz".
No to teraz mam przejebane. Nie wiem skąd wzięła się moja odwaga, ale później tego pożałuje.


Justin POV

Minęły 2 dni odkąd wysłaliśmy nagranie do ojca Colina. Nie uzyskaliśmy żadnych pieniędzy.  Będziemy musieli posunąć się do drastycznych środków. Jak miło.
- No Colin... Ojciec nie przesłał nam żadnych pieniędzy. A wiesz co to znaczy? - zapytał Drake.
- Ale jak to? Powinien je wysłać. Sprawdzaliście dokładnie ? - bełkotał przerażony.
-No widzisz, nie zrobił tego. A wiesz co to znaczy? Ze musimy wysłać tatuśkowi kolejny list... tym razem z małym upominkiem.- powiedziałem tym razem ja, śmiejąc się lekko.
- Ale co wy chcecie zrobić ?! - krzyczał przerażony.
- Zaraz się przekonasz. Drake, czyń swoją powinność.
- Się robi sierżancie ! - powiedział Drake, śmiejąc się.
 Drake wziął metalowe nożyce ze stołka z różnymi narzędziami i podszedł do chłopak kucając za nim. Colin tylko szarpał się na tym krześle, choć i tak wiedział, że nic to nie da.
W każdym razie  Drake złapał za lewą dłoń naszego gościa, po czym odciął mu mały palec.
Colin darł się przez chwilę, i jak gdyby nic zemdlał z bólu. Cienias.
Podniosłem ten palec i wpakowałem go do małej paczuszki gdzie znajdował się liścik, z następującym tekstem :

" Masz w prezencie palec swojego syna. 
Wpłać pieniądze na konto do jutra do godz. 12:00 bo w innym razie codziennie będziesz dostawał podobne prezenty. Do momentu gdy nie pojawią się pieniędze.
Będziemy odcinali kolejno części jego ciała. Najpierw wszystkie palce, później całą rękę, następnie uszy, itd... Pamiętaj, jutro godzina 12:00. " 


________________________________________________________________________________
Ta dam ! Rozdział bardzo króciutki ponieważ pisze go o 2 w nocy i już powoli spać mi się chcę ! :D
Jak myślicie, w co wpakowała się Caroline ? Hyhy :D 
Coś mnie natchnęło żeby napisać cokolwiek :)  I przyznam się, że jak pisałam ten rozdział za 1 razem wyszedł mi gorzej ( nie chcący skasowałam zakładkę) . ;p
Przypominam, że kto chce być powiadamiany na tt ma zostawić swoje nicki ! 

A teraz gorzkie żale !
Bardzo się na was zawiodłam bo pod ostatnim rozdziałem jest tylko 1 komentarz. 
Pod samą notką jest ich aż 4 !! Rozumiem, że mam pisać same notki żebyście komentowali choć trochu? 

A teraz bay bay, lece spać. Dobranoc :*


 

wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 19

"Justin POV"

Od godziny siedzimy w tej jebane kryjówce, a Colin nadal nie wyszedł. Mógłby pośpieszyć trochę.
-Jesteś pewny, że on tędy wyjdzie?- Spytał Drake z powątpiewaniem.
-Taaa... Powinien tędy wyjść. Zresztą tutaj ma samochód... - Przerwałem mówiń gdy Drake dźgnął mnie łokciem w rzebra.
-Zamknij się bo coś słyszę... Cyba już idzie.
Nie minęła chwila gdy pojawił się zza drzwi.
W szybkim tempie stanęliśmy za nim i go przygwoździliśmy do samochodu.
Założyłem mu worek na głowę, a ręce związałem sznurem.
Drake zaprowadził go do auta albo raczej szczerze mówiąc... wrzucił go do niego, po czym zamknął bagażnik. W końcu mogliśmy pojechać do magazynu.
Po około 40 minutach jazdybyliśmy na miejscu.
Wyciągnąłem naszego gościa z mojego czarnego BMW i zaprowadziłem do pokoju, w którym znajdowało się jedynie krzesło i metalowy stolik z narzędziami do tzw. tortur.
Przykuliśmy go kajdankami do siedziska, po czym wyszliśmy.

***

Po 2 godz. wróciliśmy.   No to teraz zabawę czas zacząć.
- No siema, Colin. Jak się masz? - Mówił Drake, gdy ściągał mu worek z głowy by mógł nas widzieć.
- Wypuście mnie stąd kurwa ! - Warknął Colin.
- Oj... Złe posunięcie. - Wysyczałem, po czym przyjebałem mu prosto w nos. Byłem zadowolony w momencie gdy zobaczyłem jak sączy mu się krew z nosa.
- Zapewne wiesz, czemu cię tu trzymamy...- mówił w dalszym ciągu Drake- Czas się skończył a ty nadal nam nie oddałeś tego co jesteś winny.
- A my nie lubimy czekać.  Szczególnie na swoje rzeczy... Nie ładnie jest pożyczać i nie oddawać... - Powiedziałem przekrzywiając głowę w bok, jak to nieraz robią dziewczyny.
-Oddam wam te 20 tys. , tylko mnie sta\ąd wypuście.- Rzekł Colin.
- Teraz? Już jest za późno. Oddasz nam te pieniądze w inny sposób. - warknąłem.- Ale ten sposób cię zaboli.- szepnąłem mu prosto w twarz, następnie uderzając go z całej siły. Chłopak krzyknął przez ból, który mu zadałem.
Wyszliśmy z pomieszczenia, zostawiając go, aby przemyślał parę spraw.
Postanowiliśmy wrócić do hotelu .
Byliśmy prawdę mówiąc wyczerpani. Jest już 4 nad ranem a ja padam.

***

Jedziemy właśnie do magazynu. Musimy się dowiedzieć czy ten idiota w ogóle ma pieniądze... A jak nie, to trzeba będzie coś wymyśleć aby je zdobyć.
Po chwili byliśmy już na miejscu.  Wysiadliśmy i odrazu udaliśmy się do pomieszczenia, w którym przebywał Colin.
- No dobra. Dzisiaj już nie będziemy się z tobą srać. Albo będziesz współpracować, albo tego pożałujesz.
- Taa... - Powiedział pod nosem Colin.
- Masz tą kasę gdzieś, czy dopiero miałeś zamiar ją uzbierać? - spytałem jak na razie spokojnie, kładąc nacisk na co 2 słowo.
- Mam... - Odpowiedział niepewnie , co oznaczało tylko jedno.
- Nie kłam, kurwa ! -Krzyknąłem i mu przypierdoliłem. 
- Ah ! No dobra ! Dopiero miałem ją uzbierać ! - Mówił wystraszony, krzywiąc się dodatkowo z bólu.
- Dopiero, to znaczy kiedy? - Warknął Drake.
- Nie wiem.. - Cicho mruknął.
- Jak to kurwa nie wiesz !?- Tym razem przyjebał mu Drake. Było widać, że najchętniej by go od razu zabił. W sumie to.. nie tylko on.
- Za niedługo... Jak na razie musiałem spłacić tego gościa Millera. Wisiałem mu 60 tys. Jakbym mu ich nie oddał teraz zabiłby mnie i całą moją rodzinę !- Powiedział, krzywiąc się najwyraźniej na samo wspomnienie.
- A jesteś pewny, że mytego nie zrobimy? - Zaśmiałem się.
On na serio jest taki głupi, że myśli, że jak nie odda nam tej kasy to wypuścimy go wolnego? DUŻY BŁĄD !
Już się nie odezwał tylko głowe w bok.
Drake wszedł do pokoju z kamerą. Nawet nie zauważyłem kiedy wyszedł. 
- No, Colin. Teraz nagramy film dla twojego tatusia. Zobaczymy czy zależy mu na tobie. -Oznajmił mu z lekkim rozbawieniem.
Postawił kamerę na statywie, po czym podał mi kominiarkę. Każdy założył swoją, a następnie włączył kamerę.
- Jeśli zależy ci na synie, musisz wpłacić wpłacić 20 tys. dolarów na konto, które ci podamy. - Powiedział Drake prosto do kamery.
-Widzisz, zadłużył się u nas. Heroina, Metamfetamina? Za to się sporo płaci. A on tego nie zrobił, więc albo oddasz tą kase, albo twój jedyny synek zginie. - Powiedziałem tym razem ja i strzeliłem Colinowi  prosto w udo. Wydarł się niemiłosiernie głośno... 
- Mas zna to 2 dni, a jak nie to iesz co się stanie.- Rzekł Drake i wyłączył kamerę.
Wyszliśmy z pokoju, zgraliśmy to na płytkę i wysłaliśmy.
Teraz tylko czekać. 

_______________________________________________________________________________
No cześć wam miśki ;*
Rozdział krótki za co bardzo przepraszam. Ale wiecie, lepsze to niż nic :)
Za jakiekolwiek błędy przepraszam  ;)
No to teraz na postawie : 
*Każdy kto chce być informowany pisze swój nick od twittera
*Każdy kto przeczytał komentuje :)
*Mój tt :  @NiallSupermenie 
Od przyszłych rozdziałów nie będę sama na blogu. :D
Dominika pomoże mi go prowadzić . Więc bloga będzie prowadzić Ania(ja) i Dominika (Dusia) .
Będziemy mieć dla was  później niespodziankę... ale to dopiero później ;*

A teraz :  CHCIAŁA BYM WAM ŻYCZYĆ UDANYCH WAKACJI ! BAWCIE SIĘ DOBRZE (I BEZPIECZNIE OCZYWIŚCIE) . <33




poniedziałek, 23 czerwca 2014

Ba dum tss.. czyli ogłoszenia parafialne :)

Witam, cześć i czołem.
No więc wzięło mnie na napisanie notki informacyjnej.
Będzie tutaj kilka powiadomień i zapytań.

Znaczne od początku.

♠po raz setny chce powrócić do bloga (tak wiem, powtarzam się już)

♦przez te wakacje sądzę, że rozdziały powinny być pisane regularnie :)

♣i sądzę, że jak dobrze pójdzie opowiadanie będzie zakończone na wakacjach ;)

♥dawno rozdziałów nie było ale za niedługo się pojawi gdyż muszę go tylko przepisać :)

♣ale zanim to zrobię chciałabym ogarnąć trochę wygląd bloga lecz najpierw muszę dowiedzieć się jak to się robi

♦na następne 2 rozdziały mam pomysł a co do reszty rozdziałów mam w głowie pustkę, wiec teraz prośba do was : NAPISZCIE MI W KOMENARZACH CO MOGŁOBY SIĘ WYDARZYĆ W NASTEPNYCH ROZDZIAŁACH//CZYM MOGE ULEPSZYĆ OPOEIADANIE ??

♠każdy kto to czyta ma skomentować post


♥ALE TO SĄ TYLKO ZAŁOŻENIA (WSTĘPNE PLANY) I WSZYSTKO JESZCZE MOŻE SIĘ ZMIENIĆ !

niedziela, 9 lutego 2014

Rodział 18



"Caroline POV"

Nie mogłam w nocy spać. Może przespałam tylko ze 3 godziny.
Eh... Jest sobota i jak na razie nie mam żadnych planów. Hmm... może po za wylegiwaniem się w łóżku, calutki dzień.
 Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest już 9:37. Postanowiłam wstać i troszeczku się ogarnąć.  Poszłam do łazienki i się rozebrałam w zamiarze wzięcia prysznicu.
Odkręciłam kurki, a fala gorącej wody otuliła moje ciało, dając upust zmęczeniu.
Namydliłam ciało, a po tym nałożyłam i wmasowałam swój waniliowy szampon we włosy. Zapach natychmiast rozniósł się po pomieszczeniu.  Tak bardzo go uwielbiam...
Po kolejnych 5 minutach  złapałam za ręcznik i zaczęłam się wycierać. Owinęłam się nim i wróciłam do pokoju po jakieś świeże ciuchy. Wybrałam szare dresy i czerwoną bokserkę, a do tego czarną bieliznę.  Ubrałam się a włosy związałam w luźnego koka.
Słysząc burczenie w brzuchu udałam się do kuchni, w której zobaczyłam mamę robiącą tosty.
- Dzień dobry kochanie. - powiedziała gdy mnie ujrzała.
- Cześć. - odpowiedziałam i cmoknęłam ją w policzek.
- Chcesz tostów? - zapytała z uśmiechem.
- Chętnie. - burknęłam pod nosem, nalewając sobie nektaru pomarańczowego do szklanki.
Usiadłam a mama podała mi 2 tosty.
Po zjedzeniu poszłam do salonu i położyłam się włączając telewizor.  Leżałam tam może ze 3/4 godz., gdy nagle podszedł do mnie tato.
- Zamierzasz tak przeleżeć cały dzień ? - spytał z oburzeniem.
- Tak... Jak coś ci się nie podoba to nie mój problem. - Boże... jak on mnie irytuje.
- Nieważne... My z mamą jedziemy do ciotki Judith. Znając życie wrócimy dopiero  jutro. Jedziesz z nami?
- Nie, dzięki. Wole własną kanapę. - jechać 60 km do ciotki i męczyć się z jej dzieciakami ? Nie. Na pewno nie.
- Wiesz jak masz się zachowywać pod naszą nieobecność? - spytał podnosząc jedną brew w górę.
- Taaaak. Nie urządzać żadnych domówek, zachowywać się porządnie i tak dalej. Chce cały dzień po prostu przeleżeć, oglądając telewizor. Jeśli już jesteśmy przy temacie, to mogę powrócić do oglądania Ekipy z New Yersey ?
- Eh... - burknął i poszedł na górę.
Po 15 minutach szedł schodami wraz z mamą.
- Uważaj na siebie kochanie. - powiedziała  po czym zamknęła drzwi.
Nie zrozumcie mnie źle, kocham swoich rodziców ale nie raz mnie tak irytują takimi gadkami w stylu " czy możemy ci zaufać? " itp. , że mam ochotę specialnie coś rozwalić w tym domu, czy coś...
***
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Nieważne.
Wstałam z kanapy i poszłam zobaczyć kto zakłóca mój spokój. Gdy otworzyłam zobaczyłam Backy.
- Hey baby ! E si sta facendo in una tuna da gimnastica? - wspomniałam o tym, że uczy się włoskiego? nie? No to teraz już wiecie.
Z tego co zrozumiałam to pyta czemu jestem w dresach... Teraz zauważyłam, że jest w srebnej, cekinowej miniówie, czarnych szpilkach i ogółem gotowa do wyjścia.
- Bo zamierzam cały weekend przesiedzieć oglądając telewizje. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Ty chyba sobie ze mnie żartujesz ! Idziemy do klubu i nie obchodzi mnie czy się to podoba czy nie ! Nie przesiedzisz 2 dni gnijąc na kanapie ! - krzyczała po czym złapała mnie za nadgarstek i zaprowadziła do mojego pokoju.
- Jak ty nie chcesz się wyszykować to ja to zrobię za ciebie . - warknęła.
Zaczęła szukać w mojej szafie jakiejś sukienki. Po chwili rzuciła na łóżko czarną  miniówę z rękawami 3/4 , przyozdabianą ćwiekami. Następnie podała mi złote, brokatowe szpilki i kazała  się wyszykować w łazience. Zrobiłam jak kazała.
Szybko się umyłam i już po chwili byłam ubrana. Backy zrobiła mi loki i smoky eye. Musze przyznać, że efekt końcowy wyszedł zajebiście.
Zamówiłyśmy taksówkę i po pól godz. byłyśmy w klubie.
Od razu uderzyłyśmy do baru po drinki aby się rozluźnić.  Backy wzięła tequile a ja zwykłą cole z wódką.
Po kolejnych 3 kolejkach poszłyśmy na parkiet. Impreza się rozkręcała w najlepsze. W pewnym momencie podeszli do nas jacyś chłopacy, skorzystałyśmy z okazji i zaczęłyśmy z nimi tańczyć. Byli bardzo przystojni.
Tańczyłyśmy z nimi tak długo, aż nie zaczęły mnie boleć stopy, więc powiedziałam Backy, żeby poszła ze mną do baru, usiąść.
- Podać coś? - zapytał niezwykle przystojny  barman.
- A co byś zaproponował? - zaczęłam z nim kręcić, choć nie wiem czy mi to wychodziło.
- Dla tak ślicznej dziewczyny Barbarossa byłaby idealna. - powiedział z szelmowskim uśmiechem.
- No to niech będzie. - odwzajemniłam uśmiech.
- Jestem Ricky, a ty śliczna jak masz na imię?
- Caroline. - zachichotałam.
- Niezwykle śliczne imię, tak jak właścicielka. - powiedział puszczając do mnie oczko.
Nic mu na to nie odpowiedziałam tylko się zarumieniłam. Podał mi już gotowego drinka, z którego upiłam łyka. Był całkiem mocny.
- Sama tu przyszłaś ?
- Em... Nie, z przyjaciółką. - odpowiedziałam po czym upiłam kolejnego łyka.
-  No to gdzie ona się podziewa ? - spytał rozbawiony.
- Siedzi obok przecież, - wskazałam palcem, a po chwili obróciłam się w tamtym kierunku - albo i nie...
Rozmawialiśmy jeszcze moment, po czym wymieniliśmy się numerami.
Pożegnałam się z nim i poszłam szukać Backy.
Po jakiś 10 minutach błąkania się w śród pijanego ludu znalazłam ją w kącie z facetem, z którym tańczyła wcześniej. Lizali się... Kurwa. Będą później problemy jak Matt się dowie.
Pociągnęłam ją za ramie i sie na nią wydarłam.
- Backy co ty kurwa robisz ?
- Nic... Liże się. Nie widać ! - była wyraźnie wściekła na to, że jej przeszkodziłam.
- Wracamy do domu ! - teraz to ja byłam wściekła.
- Masz kurwa chłopaka a liżesz się z innym ! Pojebało cię do reszty !? Jak Matt się dowie będziesz miała przejebane ! - darłam się na nią najgłośniej jak potrafiłam, ciągnąc ją w stonę wyjścia.
- Bo co ?! Poskarżysz mu się ! Zajebista z ciebie przyjaciółka ! - co ona sobie kurwa myśli.
- Nie ja mu powiem tylko ty ! A teraz wsiadaj do taksówki albo ja cie do niej właduje ! - zrobiła jak kazałam.
Całą drogę do domu przesiedziałyśmy w ciszy. Przywiozłam ją do mojego domu i kazałam spać w pokoju gościnnym, a sama się położyłam u sienie.

Nigdy więcej nie pozwolę jej, żeby dotknęła jakiegokolwiek alkoholu.

__________________________________________________
No hej !
Rozdział z opóźnieniem, ale to już chyba żadna nowość :)
W sumie to zwlekałam z dodaniem go bo pod ostatnim jest tylko 1 komentarz.
Musze przyznać, że to jest takie trochę nie sprawiedliwe. 
Obserwatorów jest 9 + pełno anonimów, a tylko 1 komentarz.
Według statystyk rozdział 17 miał 18 wyświetleń. A w czasie tego miesiąca , w którym pojawił się rozdział było 336 wyświetleń samego bloga. I NADAL TYLKO 1 KOMENTARZ ! -,-
Eh...  CZYTASZ=KOMENTUJESZ !!
Rozdział 19 mam już napisany, więc tera sprawa taka :
5 kom. = rozdział 19.
JEŚLI MŻECIE TO UDOSTĘPNIAJCIE GDZIEŚ TEGO BLOGA. BYŁABYM WDZIĘCZNA :)
Do następnego . kc :*

czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 17

PRZECZYTAJCIE NOTKE POD ROZDZIAŁEM !



 'Justin POV'


-Co ty tutaj kurwa robisz ?! - warknął Drake gdy mnie zobaczył.
- Może trochę grzeczniej kurwa... Przyjechałem ci pomóc bo jak zwykle pewnie wszystko zjebiesz. No więc gdzie jest Colin ?- spytałem, opierając się o jego samochód.
- Po chuja mi ty tutaj potrzebny jesteś ! - Drake stawał się coraz bardziej wściekły.
- Zamknij ten jebany ryj i powiedz w końcu gdzie jest ten gościu !
- Gdzie ? Nie mów mi nawet, że zjebałeś robotę na samym początku...
No nie wierze... Jak można wszystko spierdolić na samym początku ?! On to tylko kurwa potrafi..
Boże.... co za idiota !
-Nie ?? - w jego głosie było słychać ironię na kolometr.
-Kurwa, idiota ! Co ty robiłeś, że go zgubiłeś ?
- Nie interesuj się do cholery !
Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Matta.

Justin: 
No siema stary.
Matt:
Yo stary ! Stało się coś?
Justin:
Namierz tegon kolesia bo ten idiota na samym początku go już zgobił..
Matt:
No, okey. czekaj chwile..
Dobra, już mam. Jest teraz na skrzyżoWaniu Van Ness Ave a Brodway St. Z tego co mi wiadomo tera jedzie do domu, a jakoś koło 19 ma znowu się spotkać z tym kolesiem na 40th Ave.
Justin:
No spoko. To pojedziemy tam. Jak coś to się jeszcze skontaktujemy. Na razie.
Matt:
Justin czekaj !
Justin:
No co ?
Matt:
Ten blok praktycznie jest niezamieszkany. Z boku jest uliczka i wyjście ewakuacyjne. Colin powinien nimi wychodzić. Więc macie świetną okazję żeby go złapać i być niezauważonym.
Na Donner Ave są opuszczone magazyny. to jest w południowa-wschodniej części miasta. Jeden z nich jest wasz, a dokładniej numer E11 . Tam go zawieście, a dalej wiecie co robić.
Justin:
Spoko Matt. jeszcze coś ?
Matt:
Nie zjebcie tego...
Justin:
Postaramy się. Na razie.

Rozłączyłem się nie czekając na jego odpowiedź.
Więc dzisiaj rozpoczynamy główną część planu. Jestem nieraz ciekawy skąd on to wszystko wie, tzn. gdzie, kto z kim się spotyka. Ale mniejsza z tym.

-Drake, wsiadaj do samochodu. jak na razie jedziemy do hotelu. Po drodze wytłumaczę ci jaki mamy plan.

*** 
Teraz się przyszykujemy i umówimy dokładnie plan aby nam to wyszło.
- O co kłócił się ten Colin z tym gościem ? - zapytałem Drake, gdy przygotowywał nasze pistolety.
- Z tego co zdołałem podsłuchać to o grubą kasę chodzi - powiedział po chwili zastanowienia się.
- No to nie tylko u nas zadłuża się na wysoką ilość pieniędzy. Gotowe już są te spluwy? 
- Chwila.... No dobra skończyłem. Powinny zadziałać bez najmniejszych problemów. - wziął 2 pistolety i jeden podał mi, a drugi schował sobie w spodnie.
-Gotowy? Jak tak to idziemy. - zgarnąłem klucze z szafki i wyszliśmy.

Zapowiada się ciekawy wieczór...


____________________________________________________________________
No siemka ! 
O to nasz wielki powrót po pół rocznej przerwie 0_o 
Mam nadzieję, że to ktoś czyta w ogóle. 

Jak Myślicie? Wyjdzie im ta akcja.. Czy znowu coś sknocą ? 
Taki przed smak wielkiego rozdziału.... Który powinien się pojawić w przyszłym tygodniu ! :D Cieszycie się, no nie ? ^^


A TERA GŁÓWNA RZECZ :

1.KAŻDY KTO TO CZYTA KOMENTUJE ! TO WAŻNE JEST DLA NAS !

2. KTO BYŁ LUB CHCE BYĆ POWIADAMIANY O ROZDZIAŁACH NIECH NAPISZE SWOJE NICKI OD TT.   

Wcześniej powiadamiałam takie osoby:
@f4kepromise
@MyOnlyBienur
@Martynasmile
@PolishSweety
@Olliiwia
@kasiakasiula7
@Jessibelieberjb
@BJoasia
I większość z tych nicków jest nieaktywna ! Więc prosze podać nowe nicki jeżeli nadal chcecie być powiadamiane !


poniedziałek, 6 stycznia 2014

BARDZO WAŻNE , PRZECZYTAJCIE !! / POWRÓT .

BARDZO WAS PROSZE NAPISZCIE W KOMENTARZU KTO JESZCZE CZYTA TO OPOWIADANIE !!
Ważne jest to dla nas bo chciałyśmy wrócić do pisania tego bloga a nie wiemy czy ktokolwiek to jeszcze czyta co za tym idzie nie wiemy czy się opłaca !
Jeżeli będą tu chociaż 3 komentarze  powrócimy do tego blogu .
WIEC JESZCZE RAZ : NAPISZCIE W KOMENTARZU NAWET ZWYKŁĄ KROPKE, TO ZAWSZE COŚ.
LOVERSY <3

niedziela, 13 października 2013

Rozdział 16

" Caroline POV "

-Ale jak to? - Stałam tam całkiem zszokowana.
-Mam robotę do załatwienia w San Francisco. Wsiadaj to cię podwiozę i pogadamy. - Powiedział jak gdyby nic.
Wsiadłam do samochodu i zaczęłam się wpatrywać w boczne lusterko.
Jak on może teraz wyjechać? Najpierw zabiera mnie w te wszystkie miejsca i całuje, a teraz od tak mówi, że sobie jedzie.
Wiem, że nie jesteśmy razem czy coś i że nie powinnam go kontrolować i śie denerwować przez to ale jednak to jest nie w porządku w stosunku do mnie.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Justina.
-Czemu nic nie mówisz? - Zerknął lekko na mnie.
-A co mam powiedzieć ? - Odpowiedziałam mu smutno.
-Na przykład... Co o tym wszystkim myślisz ?
-Na jak długo jedziesz? - Spojrzałam na Justina, który właśnie ruszał z czerwonego światła.
-Nie wiem dokładnie. Jak dobrze pójdzie to za 4 dni , a jeżeli zjebie się coś to za tydzień.- powiedział zatrzymując się pod moim domem.
-Mhmm. . Odezwij się czasem I tak wogule to uważaj na siebie. - Na pożegnanie cmoknęłam go w policzek i wyszłam z samochodu nie dając mu czasu na odpowiedź.
Udałam się prosto do pokoju.  Doszłam do wniosku, że muszę wziąść długą, gorącą kąpiel bo w innym razie zeświruje.
po godzinnym wylegiwaniu w wannie i ogarnięciu się wziełam laptopa i położyłam się w łóżku. Weszłam na Facebooka i zajrzałam w czat by sprawdzić czy Backy jest dostępna. Była.

Caroline :  Hej Back xx
Backy : No cześć mała  <3
            Co tam?
Caroline : Nie za dobrze.. Justin wyjeżdża.
Backy : Gdzie ??
Caroline : Powiedział, że ma robotę do załatwienia w San Francisco.
Backy : No to nieźle... Ja na jak długo jedzie?
Caroline : Powiedzial, że zajmie mu to okolo tydzień.
Backy : Ej, nie przejmuj się, szubko zleci.
              Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć .
Caroline : Wiem i dziękuję ci za to. A teraz kończę bo jestem strasznie zmęczona. Do jutra xx
Backy : Trzymaj się i dobranoc xx

Wylogowałam się, wyłączyłam laptopa i odłożyłam go na szafkę koło łóżka.


" Justin POV "

Dobra, jestem spakowany i gotowy do wyjazdu. Wziąłem torbę i udałem się do wyjścia.
Po kolejnych 5 minutach ruszyłem.
Mam nadzieję< że wszytsko pójdzie dobrze i szybko wropce.
Mam złe przeczucie, że Caroline nie podoba się ten wyjazd. Mówi się trudno.
 Muszę wykonać dobrze robotę i nie rozpraszać się nią, choć nie ukrywam, że to będzie trudne.
Jak wrócę wynagrodzę jej wszystko.


" Drake POV "

W końcu na miejscu. Jest 4:27, a ja ledwo trzymam się na nogach.
Wstanę o 12 i zajmę się tym dzieciakiem.
Obudził mnie budzik telefonu. Wstałem i udałem się do łazienki.
Po gorącym prysznicu, ubrałem się i poszedłem zjeść śniadanie.
O 13 zadzwoniłem do Matta.

Drake:
No cześć stary. Gdzie ten chłopak ma być?
Matt :
Siema. Colin ma być o 14 w barze na Victory Boulevard . Spotyka się tam w interesach.
Drake:
Okay.
Matt:
Tylko pamiętaj, że nie może cię zobaczyć.
Drake:
Wiem. Wszystko pójdzie zgodnie z planem. Na razie.
***
W ciągu 40 minut dotarłem na miejsce. Idealnie -  pomyślałem.
Właśnie Colin przyjechał. Dosiadł się do jakiegoś kolesia.
Na samym początku rozmawiali spokojnie. Lecz później nie szło im zbyt dobrze.  Kłócili się... trochę za głośno. IMBECYLE .
Z tego co usłyszałem chodzi o kasę... Dużą kasę.
Więc idiota zadłuża się u wszystkich.
Współczuję mu.... Hahaha, dobry żart. Najchętniej bym go od razu zabił i wrócił do domu..
Ciekawe jak tam Caroline zabawia się z Justinem.
Zabawne... Drogi Justinek jest zazdrosny. BIEDACTWO.
Spojrzałem w stronę stolika w kącie sali przy którym siedział Colin i kurwa go tam nie było. Gdzie on poszedł ??!!
Wyszedłem szybko z baru i zacząłem się rozglądać.  Nigdzie go kurwa nie było. 
No zajebiście, zawaliłem sprawę już na samym początku.
Poszedłem do swojego samochodu i przystanąłem przy nim by pomyśleć.
Nagle poczułem kogoś rękę na moim ramieniu więc się obróciłam i zobaczyłem...  BIEBERA.
- No siema stary..

__________________________________________________________________________
No hej kochani <3  ! W KOŃCU JEST NAWY ROZDZIAŁ . Prawie po dwumiesięcznej przerwie.
Przepraszamy, że nie było tak długo rozdziału i mamy nadzieję,  że nadal jesteście przy nas.
Rozdział nie zbyt ciekawy ale ważne, że jest.
Jak chcecie być informowani zostawcie swoje nicki od tt.


KOCHAMY WAS <3